poniedziałek, 9 czerwca 2014

Jestem terrorystką...

Nie czytaj tego bloga, jeśli masz odmienne zdanie niż ja. No chyba, że chcesz stracić nerwy i czas, to zapraszam.
Obiecuję, że niezależnie od różnorodności i ilości argumentów nie zmienię swojego zdania. Mój  światopogląd jest wykrystalizowany. "Tylko krowa nie zmienia zdania" - powiecie. Tyle, że moje zdanie zostało już zmienione na to aktualne. Skutecznie. W pewnych kwestiach nie ma odcieni szarości, jest tylko czerń i biel. 
Nie zamierzam poddać się terrorowi politycznej poprawności. Nie podkulę ogona i nie stwierdzę: "Wolnoć Tomku w swoim domku". Nie. Mierzi mnie już to ciągłe powtarzanie, że każdy ma wybór i może robić ze swoim życiem co chce. Codzienny tumiwisizm względem siebie i rzeczywistości. 
Jestem matką, matką Polką, terrorystką. Bo nie godzę się na to, żeby moje dziecko od pierwszych dni życia było trybikiem w maszynie, napełniającej cudze kiesy. 
Jestem terrorystką, bo w obliczu świata, który zaślepił konsumpcjonizm, nie boję się mówić prawdy prosto w oczy. Jeśli więc nie boisz się usłyszeć tej prawdy - zostań, rozgość się, czytaj. W przeciwnym wypadku w prawym górnym rogu ekranu jest taki mały krzyżyk - naciśnij go.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz